To było w październiku...
То bуłо w раździеrniku, jesień była wyjątkowo piękna tego roku, więc postanowiliśmy wybrać się
nа dwa dni w Tatry. Nauczycielki mówiły nam, żebyśmy uważali i że choć Tatry wydają się małe
w porównaniu z Alpami, to jednak są to prawdziwe góry, gdzie о wypadek nietrudno. Trochę nam
się nie chciało w to wierzyć. Przecież polskie Tatry nie są ani bardzo wysokie, ani zbyt rozległe. W
piątek ро południu pojechaliśmy do Zakopanego. Następnego dnia nie wstaliśmy zbyt wcześnie,
ponieważ wieczorem trochę zasiedzieliśmy się w knajpie na Krupówkach. Polskie jedzenie jest
rewelacyjne! Ranek był słoneczny i bardzo ciepły. Angela stwierdziła, ze górskie buty, które właśnie kupiła,
nie są wygodne, i że skoro jest taka ładna pogoda, to może iść w sandałach. Ja z kolei pomyslałem, że kurtki
przeciwdeszczowe też niebędą nam potrzebne i wyjąłem je z mojego plecaka. Ро со dźwigać tyle rzeczy?
Маmi i Uwe przygotowali jakiś prowiant na wycieczkę i wreszcie wyszliśmy. Przy wejściu do Parku Naro·
dowego była tabIica z różnymi informacjami, ale stało tam trochę ludzi, więc nie chciało nam się czekać.
Początkowo szliśmy przez las, potem droga prowadziła przez otwartą przestrzeń. Widoki byłу niesamowi·
te. Podchodziliśmy do góry powoli, robiliśmy zdjęcia, odpoczywaliśmy też często, bо ścieżka była bardzo
stroma. Zrobiło się już popołudnie, byliśmy strasznie głodni, bо okazało się, że Маmi i Uwe wzięli tylko ро
małej kanapce dla każdego i jedną tabIiczkę czekolady. Dopytywaliśmy się schodzących turystów, czy do
schroniska daleko i wszyscy nam mówili, ze jeszcze trochę. Kiedy weszliśmy już całkiem wysoko, zrobiło
się zimno, nie wiadomo skąd nadeszły czarne chmury i lunął lodowaty deszcz. Nie spodziewaliśmy się tak
gwałtownej zmiany pogody. Bardzo chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć do schroniska, wydawało nam się,
ze widzimy je niedaleko. Postanowiliśmy iść na skróty i zeszliśmy że szlaku. Kamienie i skały były bardzo
sliskie, Angela potykala się со krok, а w końcu upadła i powiedziała, ze chyba złamała nogę. Telefony nie
dzialały, nie byłо zasięgu. Uwe zdecydował, że spróbuje dojść sam do schroniska i sprowadzić роmос.
Zostalismy w trójkę. Angela zaciskała zęby z bólu, była bardzo bIada. Маmi wpadła w panikę, płakała,
że ma Ięk wysokości i że chce do domu. Natomiast ja trząsłem się z zimna, z głodu, pewnie ze strachu
też, i zupełnie nie wiedziałem, со robic. Uwe nie wracał. То były straszne chwile. Na szczęście wszystko
skończyło się dobrze, ale to już opowiem innym razem.
Тексти польською мовою
|